Chwila zamieszania, rzut okiem na tabliczki z nazwiskami i za stołem siadają – od lewej: Witalia Diaczenko, Maria Szarapowa, kapitan Anastazja Myskina, Swietłana Kuzniecowa i Anastazja Pawliuczekowa.
- To najlepszy skład, jaki mogłam zgromadzić. Trochę dlatego, że Maria i Swieta muszą zagrać w Fed Cup, jeśli chcą wystąpić w nadchodzących igrzyskach olimpijskich (śmiech)... ale mówiąc poważnie: lepszych zawodniczek nie mogłam sobie wymarzyć – zapewniła na wstępie kapitan Myskina.
Przyjazd zawodniczek z upalnego Melbourne do mroźnego Krakowa to jak przejście do innego świata, ale, jak mówi Maria (która na swoich profilach społecznościowych pozuje w futrzanym kapturze), tak to już w tenisie jest – trzeba się przyzwyczaić i dbać o utrzymanie ciepła.
Cierpliwości, od soboty będzie cieplej, a nawet gorąco – zadba o to 15 tysięcy kibiców w Kraków Arenie. Wszystkie bilety na mecz Polska-Rosja zostały wykupione.
– Wiem czego się spodziewać, słyszałam o polskich kibicach od naszych siatkarzy, którzy tu grali – można powiedzieć, że byli pod wrażeniem, chociaż zdaje się, że potrzebowali ochrony 24 godziny na dobę – żartowała Anastazja Pawliuczenkowa. – Jesteśmy gotowe na ciężkie spotkanie – zapowiadają Rosjanki.
To dobre podejście, bo w meczach międzypaństwowych gospodarzom pomagają nie tylko kibice, ale i ściany. A dokładniej – podłoga. – Kort jest dość wolny i lepiej pasuje Polkom, ale tak to już jest, nie jestem zaskoczona – przyznała Maria Szarapowa krótko po pierwszym treningu w Kraków Arenie.
W czwartek obie drużyny zaplanowały kolejne treningi, zaś w piątek odbędzie się uroczyste losowanie, które zdecyduje o tym, kto pierwszy wyjdzie w sobotę na kort.