
Polskie tenisistki pokonały Szwecję 3:2 w meczu Grupy Światowej II Pucharu Federacji. W niedzielnych grach singlowych Agnieszka Radwańska pokonała Johannę Larsson 6:4, 6:1, a Katarzyna Piter uległa Sofii Arvidsson 2:6, 1:6. W decydującym deblu para Agnieszka Radwańska-Alicja Rosolska zwyciężyła Sofię Arvidsson i Johannę Larsson 6:2, 6:2.
Kolejność gier ustaliło piątkowe losowanie. I tak mecz Szwecja – Polska rozpoczął się od pojedynku Johanny Larsson z Katarzyną Piter. Przed spotkaniem Polka, która zagląda już do czołowej setki rankingu WTA, mówiła, że jest w stanie nawiązać walkę z obiema rywalkami. Jednak na korcie okazało się, że presja była zbyt duża. Piter przegrała 1:6, 2:6 i tylko na początku drugiego seta stawiła opór Larsson. „To jest bardzo ambitna dziewczyna, która oczekuje od siebie bardzo dużo i wie, że ma ogromny potencjał” – komentował występ Piter Tomasz Wiktorowski. „Te oczekiwania czasami przerastają i trzeba sobie umieć z tym poradzić. Kasia zdobyła takie doświadczenie i zobaczymy ile czasu będzie potrzebowała, żeby oswoić się z tymi uczuciami. Jeśli presja z niej zejdzie, to w niedzielę powinno być dobrze” – dodał kapitan reprezentacji Polski.
Drugie sobotnie spotkanie także było jednostronne. Agnieszka Radwańska nie dała najmniejszych szans Sofii Arvidsson wygrywając 6:1, 6:1. „Wynik świadczy o tym, że wszystko poszło zgodnie z planem. Grałam bardzo dobrze od samego początku. Oczywiście były momenty, w których uciekło parę piłek, ale udało mi się uratować te gemy. Dobrze, że wygrałam w dwóch szybkich setach, bo dzięki temu będę miała więcej sił w niedzielę” – powiedziała po meczu polska tenisistka.
W niedzielę jako pierwsza na korcie pojawiła się właśnie Agnieszka, która zmierzyła z Larsson. To było dużo trudniejsze spotkanie od sobotniego meczu z Arvidsson. Co prawda Radwańska także wygrała w dwóch setach, ale rywalka właściwie żadnego punktu nie oddała jej za darmo. „Od początku do końca musiałam grać na sto procent. Pierwszy set był niezwykle zacięty do samego końca. Cieszę się, że udało się skończyć to w dwóch partiach” – oceniła Radwańska.
O zwycięski punkt mogła pokusić się Piter, jednak w spotkaniu z Arvidsson znów nerwy wzięły górę. Podobnie jak w sobotę Polka nie mogła odnaleźć się na korcie i przegrała gładko 2:6, 1:6. „Trochę to wyglądało jakby nie udźwignęła ciężaru punktów singlowych, ale nic się nie dzieje. Kasia jest młodą zawodniczką i zbiera doświadczenia. Wszystko przed nią” – powiedział Tomasz Wiktorowski.
Ponieważ kończący cały mecz debel decydował o ostatecznym wyniku, obaj kapitanowie postanowili zmienić pierwotne składy w grze podwójnej. I tak po polskiej stronie zobaczyliśmy Alicję Rosolską i Agnieszkę Radwańską, a Szwedki zagrały z Sofią Arvidsson i Johanną Larsson. Od początku widać było olbrzymią determinację po stronie polskiej pary, która jednocześnie potrafiła cieszyć się grą. W efekcie po widowiskowym meczu Polki wygrały 6:2, 6:2 i zdobyły zwycięski punkt. „Świetnie mi się grało z Agnieszką, wystąpiłyśmy ze sobą pierwszy raz, ale szybko się zgrałyśmy. Podobało mi się to, że walczyła o każdą piłkę i nie było straconych punktów” – cieszyła się po zwycięstwie Rosolska.